Loy Krathong - Tajski festiwal z przyszłości

Kilka dni temu wsiedliśmy do samolotu w Warszawie i podczas lotu do Tajlandii przenieśliśmy się do 2561 roku! Nie, nie przesadziliśmy z tajskim rumem, ani nie oglądaliśmy za dużo filmów science fiction, tu czas funkcjonuje według kalendarza księżycowego, a lata są liczone od czasu gdy Budda osiągną nirwanę (lub jak kto woli - umarł).

Pełny cykl księżyca wokół ziemi trwa w przybliżeniu 28 dni, wiec tajskie miesiące są nieco krótsze, jest ich od dwunastu do trzynastu w ciagu roku, a lata mają 354, 355 lub 384 dni. Loi Krathong to malowniczy festiwal obchodzony co roku na zakończenie pory deszczowej. Ma on miejsce w czasie pełni dwunastego miesiąca tajskiego kalendarza księżycowego. Jako że tajskie lata nie mają równej ilości dni i miesięcy - festiwal jest ruchomy, więc planując przyjazd warto sprawdzić kiedy wypada. Ale nie martwcie się że po rezerwacji hotelu Tajowie stwierdzą że wasza rezerwacja dotyczy przeszłości. Do spraw biznesowych używa się tu kalendarza gregoriańskiego przesuniętego o 543 lata, a kalendarz lunarny pozostaje do wyznaczania terminów poszczególnych świąt buddyjskich (swoją drogą musi być to uciążliwe - używać dwóch kalendarzy). Nam w tym roku udało nam się trafić na~Loi Krathong - 23 listopada (trwał od 20 w Chiang Mai). W zeszłym roku widzieliśmy go od 2 do 4 listopada w Bangkoku i~Ayutthaya - w obu tych sytuacjach orientowaliśmy się o festiwalu już po kupieniu biletów.

Nazwa święta to w tłumaczeniu "spławianie tratewek" ( nam trochę przypomina słowiańskie "wianki"). Są to małe "łódeczki", tradycyjnie podstawę mają z pnia bananowca, góra jest wykonana z jego liści uformowanych w wyszukane wzory i kolorowych kwiatów. Każdy wianek ma też małe świeczki i kadzidełka zapalane przed puszczeniem na wodę. W Ayutthaya duża cześć łódek była zrobiona kukurydzianych chrupek - bardzo ekologicznie, jako że były natychmiast pożerane przez spore sumy pływające rzeką Menam. Jeśli łódeczka odpłynie od swojego właściciela, oznacz to powodzenie w kolejnym roku, jeśli przypłynie z powrotem do brzegu - jego zmartwienia powrócą (dlatego niektórzy Tajowie wskakiwali nocą do rzeki by przepchnąć "wianki" które zatrzymały się przy brzegu). W niektórych miastach na północy oprócz łódeczek puszcza się też lampiony. Święto nazywane jest to "Yi Peng" czyli "drugi" i "dzień pełni", co oznacza pełnię w czasie drugiego miesiąca lokalnego księżycowego kalendarza Lanna (dawne królestwo położone na terenie obecnej północnej Tajlandii). Obie uroczystości mają pomóc ludziom uwolnić się od złych rzeczy jak: nienawiść, nieszczęście, pech i gniew. Zostały zapoczątkowane w Indiach i zaadoptowane przez~Króla Ramę IV jako obchody uhonorowania Buddy. Święta są obchodzone bardzo hucznie, sposób różni się trochę, zależnie od miejsca. My oglądaliśmy je w trzech miastach:

Ayutthaya

W wielu punktach miasta przy świątyniach nad rzekami ustawione były kramy z najróżniejszymi krathonkami (wiankami), a także różnorakim jedzeniem. Można było chodzić miedzy nimi i oglądać jak lokalsi celebrują ten dzień, a także uczestniczyć w święcie samemu puszczając łódeczkę - ceny rożne od około 30 Bahtów w górę. Z lekkim zakłopotaniem staliśmy z naszym wiankiem nad rzeką - czym powinniśmy podpalić świeczkę? Przecież nie mamy zapalniczki! Juz po chwili pojawiła się urocza pani policjantka która zapaliła świeczkę i kadzidełka, podała nam specjalną "łyżkę" do spuszczania krathonka na wodę, a na koniec zapytała może sobie zrobić zdjęcie z Karolcią.

Nasz pierwszy Krathonek
Nasz pierwszy Krathonek

Wianki na rzece
Wianki na rzece

Kukurydziane krathonki występują w wielu kształtach - tu piesek.
Kukurydziane krathonki występują w wielu kształtach - tu piesek.

Urocza Pani uczestnicząca w uroczystościach
Urocza Pani uczestnicząca w uroczystościach

Tratewka pożerana przez sumy
Tratewka pożerana przez sumy

Uczestnicy uroczystości
Uczestnicy uroczystości

Przyjeżdżasz do Tajlandii autem - wracasz Supermanem! Wystawa koło Wat Tha Ka Rong
Przyjeżdżasz do Tajlandii autem - wracasz Supermanem! Wystawa koło Wat Tha Ka Rong

Transformers?
Transformers?

Ciekawie było zobaczyć~ połączenie ulicznej opery i teatru, stroje są bardzo barwne i nieco przerysowane, publiczność siedzi na ziemi i przegryza jedzenie z okolicznych straganów.

Bangkok

Byliśmy za późno na główne obchody - ale miasto przedłużyło świętowanie. Mieliśmy szczęście trafić na:~Loy Krathong River Festival. Jest to coroczne wydarzenie mające przybliżyć odwiedzającym tajską kulturę. Bierze w nim udział dziewięć miejsc umiejscowionych nad rzeką (między innymi kilka pięknych świątyń), a między poszczególnymi punktami kursuje darmowy prom - prawdziwa gratka dla turystów! W czasie festiwalu w godzinach wieczornych~(17 -22)~ można odwiedzić zupełnie za darmo: - Wat Pho - Wat Arun - Wat Kalayanamitr - Wat Prayoon - Asiatique The Riverfront - ICONSIAM - Tha Maharaj - Yodpiman River Walk - Lhong1919ła River Festival 2018: Loy Krathong Festival in Bangkok

Trasa darmowego promu podczas Loy Krathong River Festival

Wat Arun - świątynia świtu
Wat Arun - świątynia świtu

Stragany z jedzeniem wokół Wat Prayoon
Stragany z jedzeniem wokół Wat Prayoon

Występy lokalnych artystek (dziewczyny miały buty na około 20 cm obcasie!) - Wat Prayoon
Występy lokalnych artystek (dziewczyny miały buty na około 20 cm obcasie!) - Wat Prayoon

Wat Pho – Świątynia Odpoczywającego Buddy
Wat Pho – Świątynia Odpoczywającego Buddy

Wat Arun - świątynia świtu
Wat Arun - świątynia świtu

Lhong 1919 -~ lampiony przy XIX wiecznej chińskiej rezydencji
Lhong 1919 -~ lampiony przy XIX wiecznej chińskiej rezydencji

Lhong 1919 - stragany z rękodziełem
Lhong 1919 - stragany z rękodziełem

Chiang Mai

Tu dotarliśmy ostatniego dnia festiwalu, bez dokładnego planu. Chcieliśmy wziąć udział w Yi Peng, ale internet był pełny ofert wycieczek na masowe puszczanie lampionów w cenach między 4000 - 8000 (100-200 EUR) od osoby. Wszystkie te wydarzenie ze względów bezpieczeństwa były kilkadziesiąt kilometrów od miasta. - Zaraz, zaraz, czy przeciętnego Taja stać na to by zapłacić 100 euro za wzięcie udziału w ceremonii puszczania lampionów?!~ - Brzmiało to bardzo turystycznie i sztuczne - coś czego chcieliśmy uniknąć. Tak więc ruszyliśmy z naszego hotelu około 19:00 i okazało się, że trafiliśmy tuż przed rozpoczęciem parady przy murach historycznego centrum miasta! Start parady odbył się koło bramy~Pratu Chiang Mai.

Oczekiwanie na start parady Parada trwała kilka godzin, była niewiarygodnie długa, różnorodna i zachwycająca. Szli ludzie w tradycyjnych strojach, tancerze, bębniarze, całe orkiestry, grupy prezentujące sztuki walki, oraz kolorowe wozy - udekorowane figurkami lokalnych bogów. Widać było, że Tajowie są tym wydarzeniem bardzo przejęci. W między czasie zobaczyliśmy możliwość zakupu i puszczenia lampionu - co zresztą zrobiliśmy - po chwili pojawiła się policja i pogrozili nam palcem - w sumie mieli rację - płonący papier w centrum miasta... - no ale działaliśmy pod wpływem chwili 😃. Policjant dodatkowo powiedział nam gdzie można puścić lampion legalnie i bezproblemowo - nad rzeką, daleko poza murami starego miasta, gdzie się udaliśmy. Tam puściliśmy jeszcze kilka lampionów (40-50 Bahtów - około 1 EUR za sztukę) - poza turystami byli tam też Tajowie. Co jakiś czas ktoś puszczał też fajerwerki. Całość wyglądała magicznie i autentycznie, a szczęścia dopełniały stoiska z przepysznym jedzeniem! Co ciekawe w czasie Yi Peng ze względu na odległość od lotniska na czas festiwalu w Chiang Mai ograniczane są loty.

Tajki oczekujące startu parady były bardzo chętne do pozowania do zdjęć
Tajki oczekujące startu parady były bardzo chętne do pozowania do zdjęć

Tajowie również nie stronili od obiektywu
Tajowie również nie stronili od obiektywu

Magicznie kolorowe wozy
Magicznie kolorowe wozy

Olbrzymie dekoracje i rzeźby naturalnych rozmiarów.
Olbrzymie dekoracje i rzeźby naturalnych rozmiarów.

Czasami trzeba się dłużej przyjrzeć żeby zobaczyć kto jest drewniany a kto żywy ;)
Czasami trzeba się dłużej przyjrzeć żeby zobaczyć kto jest drewniany a kto żywy ;)

Niektóre ze strojów były bardzo "taneczne"
Niektóre ze strojów były bardzo "taneczne"

Kobiety z plemienia Karen w tradycyjnych strojach
Kobiety z plemienia Karen w tradycyjnych strojach

Pani w wielkiej sukni ze śmieci
Pani w wielkiej sukni ze śmieci

Nasz pierwszy lampion
Nasz pierwszy lampion

Nie wszystkie lampiony miały szczęście odlecieć
Nie wszystkie lampiony miały szczęście odlecieć

Wianki też były, ale~ w Chiang Mai cieszyły się~zdecydowanie mniejszym powodzeniem
Wianki też były, ale~ w Chiang Mai cieszyły się~zdecydowanie mniejszym powodzeniem

Niebo pełne gwiazd... a nie to lampiony!
Niebo pełne gwiazd... a nie to lampiony!

Lampion sprezentowany mi przez Karolcię :)
Lampion sprezentowany mi przez Karolcię :)

Momentami nad rzeką były tłumy puszczające lampiony
Momentami nad rzeką były tłumy puszczające lampiony

Niebo pełne lampionów, a na rzece krathonki - dwa w jednym!
Niebo pełne lampionów, a na rzece krathonki - dwa w jednym!
Święto staje się z roku na rok coraz bardziej komercyjne (Tajowie wiedzą jak zarabiać na swojej kulturze). Więc polecamy wybrać się tam jak najszybciej, aby odczuć choć odrobinę z prawdziwej tajskiej tradycji.

Last Updated:
Contributors: Jacek Głogosz